
Już na początku miesiąca eksperci potwierdzili, że generał Marzec sam uruchomił system do telekonferencji, bo przygotowywał się do połączenia z komendami powiatowymi.
Chwilę później do gabinetu weszła jego podwładna. Właśnie wtedy miała miejsce budząca kontrowersje rozmowa. Z systemu zgrał ją na nośnik pracownik działu technicznego. Mężczyzna przekazał informację na ten temat naczelnikowi wydziału kryminalnego, który jest mężem nagranej pani nadkomisarz.
Żadnych zarzutów nie można również postawić pracownikowi działu technicznego, bo w jego kompetencjach jest obsługa systemu komputerowego.
Prokuratorom nie zostaje nic innego jak umorzyć sprawę– mówił jeden z rozmówców reportera RMF FM.
źródło: www.rmf24.pl