Policja wystawia mandaty, by poprawić wyniki? Sprawdza to prokuratura

Policja wystawia mandaty, by poprawić wyniki? Sprawdza to prokuraturaPolicjanci, którzy nie nałożyli na służbie żadnego mandatu karnego, są wzywani do komendanta na dywanik i dyscyplinowani. Jeśli taka sytuacja się powtarza, muszą pisać notatkę służbową, a dodatkowo straszy się ich obcięciem dodatku za dobre wyniki w pracy. Tak twierdzi pracujący w Komendzie Powiatowej Policji w Dzierżoniowie funkcjonariusz. Po skardze, jaką złożył do prokuratury, Biuro Spraw Wewnętrznych zaczęło kontrolę tej komendy.

Nadkomisarz Mariusz Furgała, rzecznik dzierżoniowskiej komendy, nie komentuje sprawy. W wydanym oświadczeniu napisał, że czeka na wyniki kontroli. Podkreśla jednak, że komendant nigdy nie nałożył limitu w zakresie ilości ujawnionych wykroczeń i nałożonych mandatów karnych, i nie zabrania stosowania środka, jakim jest pouczenie.

Ale policyjne praktyki, o których mowa w zawiadomieniu do prokuratury, potwierdziło nam kilku innych funkcjonariuszy. – Upominanie słowne nie jest w naszej komendzie mile widziane, choć to podobno dobra prewencja. Lepiej od razu wypisywać mandat. Tak samo jest w wielu innych, żeby nie powiedzieć, że we wszystkich jednostkach – usłyszeliśmy od policjantów.

Na pytanie – dlaczego – odpowiedź była błyskawiczna.

– Do nabijania statystyk i nabijania kasy.

A chodzi o duże pieniądze. W tym roku dolnośląscy funkcjonariusze wystawili mandaty karne opiewające na blisko 40 mln zł.

Statystyka w policji to bóstwo (każda jednostka jest oceniana na jej podstawie) i jedna wielka fikcja. W lutym 2010 r. anonimowy policjant z Wrocławia opowiedział nam o tym, jak nagminnie fałszuje się policyjne dane.

– Robi się plany. Na rok do przodu zakłada się, ile będzie jakich przestępstw, a potem robi się wszystko, by tak właśnie było. Chodzi o to, by było jak najwięcej spraw wykrytych i jak najmniej umorzonych. Dlatego dąży się do tego, by przyjmować jak najmniej niewygodnych spraw, o których z góry wiadomo, że zostaną umorzone ze względu na niewykrycie sprawcy.

Jerzego Dziewulskiego, byłego antyterrorystę i policjanta, skargi policjantów na nabijanie statystyk nie dziwią.

– Przecież oni są oceniani na podstawie tych statystyk i każdy chce wypaść jak najlepiej. Zwłaszcza, że za tym często idą premie, co przy ich pensjach jest bardzo ważnym elementem. Prawda o pracy w policji jest bowiem zupełnie inna niż ta, którą pokazują nam seriale kryminalne. Ta praca to głównie papiery, papiery i jeszcze raz papiery – mówi Dziewulski.

Wydaje się też, że to nie największy problem w komendach. Policjanci rzadko skarżą się na swoich szefów, ale jeśli już to robią, za każdym razem odbija się to szerokim echem, nierzadko bulwersuje.

Andrzej Kląskała, były szef Komendy Powiatowej Policji w Świdnicy, odszedł ze stanowiska znienawidzony przez pracowników. Mówili oni wprost: – To, co dzieje się w komendzie, to mobbing. Wszyscy pracujemy na wyniki, nieważne jak, ile i jakim kosztem. Ważne, by komendant mógł się pochwalić statystyką. Do tego wielogodzinne odprawy, czasem trwające nawet pięć godzin, które do niczego nie prowadzą, a paraliżują pracę.

W efekcie, z pracy odeszło kilku doświadczonych i pracujących do tej pory z dużymi sukcesami funkcjonariuszy. Większość z nich mówiła, że w takiej atmosferze, bez grama samodzielności, nie da się pracować.

W końcu miarka się przebrała i pod wotum nieufności wobec komendanta podpisało się blisko 80 procent funkcjonariuszy.

Rok temu ujawniliśmy skandal w Komendzie Miejskiej Policji we Wrocławiu. Naczelnik Wydziału Techniki Kryminalistycznej Włodzimierz Jastrzębski pomiatał podwładnymi. Ujawniliśmy nagranie awantury, ja-ką urządził jednemu z podwładnych.

„Rysiek, bo cię zap…, k…! Nie nadajesz się na to stanowisko! Przez trzydzieści lat musiałem czekać na tę chwilę, żeby ci to powiedzieć! Bo myślałeś, k…, że sobie tu posiedzisz i ch… zrobisz!” – wrzeszczał na jednego z podwładnych. Wściekł się, bo policjanci pojechali zabezpieczać ślady włamania, a nie manifestację w rocznicę ogłoszenia stanu wojennego. Naczelnik wrzeszczał na podwładnego tak głośno, że jeden z policjantów, który był tego świadkiem, włączył telefon i nagrał całe zdarzenie.

Po tym, jak ujawniliśmy nagranie, naczelnik został zawieszony. Postępowanie dyscyplinarne zakończyło się ukaraniem funkcjonariusza naganą. Po kilku miesiącach wrócił na swoje stanowisko.

Współpraca Marcin Rybak

„GAZETA WROCŁAWSKA”

Zarządy WIS NSZZP

Zarząd Wojewódzki NSZZP w Opolu

ul. Korfantego 2
45-077 Opole

Artur Kuś
przewodniczący
tel. 505 059 498

> INFORMACJE
> RZECZNIK ZW
> ZWIĄZKI
> FPPiS

> STRUKTURA ZW
> PRZYSTĄPIENIE DO
> STATUT NSZZP
> GALERIA

> POLITYKA COOKIES
> PLIKI DO POBRANIA
> FORUM POLICYJNE
> KONTAKT