Nie ma już śladu po planach budżetowych przedstawionych nam przed niedawnymi wyborami. Jak wiadomo w tym dokumencie przyjęto całoroczny wzrost gospodarczy na optymistycznym poziomie 4 proc. PKB, mimo wątpliwości analityków i prognoz KE oraz MFW.
Nie mam wątpliwości, że przed wyborami nie powiedziano nam całej prawdy o stanie gospodarki, przewidywanych całorocznych wynikach i prawdopodobnej sytuacji w 2012 roku, o czym w mojej ocenie doskonale wiedział rząd. Trudno przyjąć, że w ciągu miesiąca w tak dużym stopniu zmieniła się sytuacja, że rząd będzie musiał przyjąć nowe założenia…
Jeszcze nie skończyły się powyborcze komentarze i nie powstał nowy rząd, a już min. J. Rostowski poinformował, że niekorzystnie rozwijająca się sytuacja w światowej i europejskiej gospodarce zmusza do przygotowania koncepcji nowego budżetu na przyszły rok w trzech wariantach. Myślę, że to wystąpienie ministra finansów nie było przypadkiem, zostało tak wkomponowane w kalendarz polityczny, by nowy-stary premier łatwiej mógł zaprezentować sposoby zmian w założeniach na przyszły rok i aby łatwiej przyszło mu zaprezentowanie znaczących cięć w wydatkach budżetowych.
Z informacji przedstawionej przez min. J. Rostowskiego na przyszły rok rząd musi przygotować się na trzy możliwe scenariusze w następujących sytuacjach:
-
„umiarkowanego spowolnienia” – wzrost gospodarczy wyhamuje do 3,2 proc.;
-
„średniego spowolnienia” – wzrost gospodarczy spadnie do 2,5 proc.;
-
„recesji” – PKB spadnie o 1 proc.
Jego zdaniem sytuacja zmienia się dramatycznie i po Grecji następnym etapem jest zagrożenie stabilności włoskiej gospodarki, co jest o wiele poważniejszym zagrożeniem dla unijnej gospodarki i należy liczyć się z jego wpływem na sytuację ekonomiczną Polski. Trzy warianty budżetu mają umożliwić dostosowanie scenariusza do kierunku rozwoju sytuacji.
Z wystąpienia ministra J. Rostowskiego wynika, że:
w pierwszym wariancie należy liczyć się ze spadkiem wpływów z podatków i składek do budżetu o ok. 5 mld zł i sposób działania rządu nie będzie związany z podnoszeniem podatków.
w drugim wariancie budżet będzie potrzebował dodatkowych 9 mld zł. Niestety minister nie przedstawił sposobów uzupełnienia tego niedoboru.
w trzecim wariancie szacuje się spadek wpływów do budżetu o ok. 30 mld zł i wymagane będzie wprowadzenie podwyżek podatków.
Analitycy już kilka miesięcy temu zwracali uwagę na zbliżające się zagrożenia i krytykowali założenia przyszłorocznego budżetu, w którym założono utrzymanie wzrostu PKB na tegorocznym poziomie ok. 4 proc. W opinii polityków rządzącej koalicji nie są wykluczone cięcia w administracji, przesunięcia terminu realizacji inwestycji (za wyjątkiem inwestycji dofinansowywanych z funduszy unijnych) na dalsze terminy, a nawet kolejny raz skorzystanie z Funduszu Rezerwy Demograficznej (w ubiegłym roku rząd zabrał 7,5 mld zł, w tym już 4 mld zł).
Większość analityków skłania się do prognozy opartej na przyszłorocznym wzroście gospodarczym rzędu 2,5 proc. (drugi scenariusz), nie widząc realnej możliwości obniżki deficytu poniżej 3 proc. PKB, do czego zobowiązaliśmy się wobec Brukseli.
Nie ulega wątpliwości, że będą musiały być zmienione reguły dotyczące emerytur rolniczych, mundurowych i górniczych, a także zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn wraz z jego podniesieniem. To są działania, które są niezbędne, ale dadzą efekty w dłuższym horyzoncie czasowym. Jednak przyszłoroczny budżet będzie wymagał decyzji zwiększających wpływy do budżetu. Prawdopodobnie będzie to zrealizowane przez podniesienie akcyzy i VAT, rząd będzie ściągał dywidendy ze swoich spółek, nie jest wykluczone podniesienie składki rentowej. Nie jest też wykluczone, że wprowadzona będzie trzecia stawka podatkowa. Prawdopodobnie rząd skoryguje też ulgi podatkowe na dzieci, zostawiając ja tylko na więcej niż jedno dziecko i wprowadzając limit dochodowy, a także skoryguje zasady przyznawania tzw. becikowego.
źródło: e gospodarka.pl