Pozytywnie zweryfikowani pracownicy SB dostali szansę pracy dla demokratycznej Polski. W zamian państwo wymagało od nich lojalności i wierności ślubowaniu. Byli esbecy uwierzyli w te zapewnienia. Po 27 latach minister Błaszczak zrywa tą umowę!
Opisany przez „Wyborczą” projekt ostatecznej „dezubekizacji” emerytur i rent mundurowych zakłada, że każdy, kto chociaż jeden dzień przepracował w strukturach komunistycznego aparatu przymusu, traci prawo do świadczeń emerytalnych przysługujących policjantom i funkcjonariuszom służb.
Mógł więc ktoś przez ponad ćwierć wieku lojalnie i z poświęceniem pracować dla niepodległego państwa, ale skoro zaczynał pracę przed 31 lipca 1990 r., ćwierć wieku jego służby dziś się nie liczy. Liczy się tylko to, że „zaczynał w SB”.
Również funkcjonariusz, który np. w 1989 r. przeszedł z rozwiązywanej bezpieki do policji, a potem, już w latach 90. został ranny na służbie, nie ma prawa do renty specjalnej. Ani jego rodzina, jeśli zginął w czasie wykonywania obowiązków.
Bo „wcześniej był esbekiem”.
Gdy w 1990 r. upadała PRL, służby specjalne przeszły weryfikację. Przeszłość funkcjonariuszy badały komisje złożone z dawnych opozycjonistów. Zwycięzcy oceniali grzechy dawnych prześladowców, eliminowali tych, którzy gorliwie zwalczali Kościół i opozycję.
Pozytywnie zweryfikowanym państwo polskie powiedziało, że daje im szansę pracy dla demokratycznej Polski. W zamian wymaga lojalności i wierności ślubowaniu.
Byli esbecy uwierzyli w te zapewnienia.
Przykłady takich ludzi jak generałowie Gromosław Czempiński czy Sławomir Petelicki pokazują, że dobrze spełniali swoje obowiązki.
Błaszczak, robiąc z nich po 27 latach esbeków, niegodnych miana oficerów, zrywa umowę, którą wtedy zawarła z nimi Rzeczpospolita i z której oni się wywiązali.
Uderzenie w ludzi, którzy przez lata pracowali dla naszego bezpieczeństwa, i wrzucenie ich do jednego worka ze stalinowskimi oprawcami nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością (….)..
źródło:http://wyborcza.pl/