Po zmniejszeniu zasiłku chorobowego liczba zwolnień wśród mundurowych spadła prawie o jedną trzecią. W MSWiA jest już jednak projekt przywracający dawne przywileje.
Ustawa autorstwa rządu PO-PSL zmniejszająca wynagrodzenia mundurowych na zwolnieniach do 80 proc. pensji weszła w życie w czerwcu 2014 r. Tym samym mundurowi zrównali się w uprawnieniach z cywilami. Dla funkcjonariuszy to była gorzka pigułka. Wcześniej na zwolnieniu policjanci, strażacy czy straż graniczna dostawali 100 proc. poborów z dodatkami i nagrodą roczną.
Nowe prawo od razu spowodowało nagłe ozdrowienie. Po roku obowiązywania ustawy liczba mundurowych na zwolnieniach zmniejszyła się niemal o jedną trzecią. W policji liczba zachorowań zmniejszyła się o 28 proc. – na służbie było o 22 tys. więcej policjantów. W pracy było 5,5 tys. więcej strażaków (spadek zachorowań o 33 proc.) czy prawie 2 tys. więcej pograniczników (spadek o 18 proc.).
Związkowcy nie dawali jednak za wygraną i cały czas domagali się przywrócenia poprzedniego prawa. Ich szanse się zwiększyły, gdy szefem MSWiA został Mariusz Błaszczak z PiS. W październiku ubiegłego roku, kilkanaście dni przed wyborami, to właśnie Błaszczak reprezentujący PiS obiecał im poprawienie ustawy.
I wszystko wskazuje na to, że tak się właśnie stanie. Powstała bowiem grupa robocza Forum Dialogu Społecznego przy MSWiA (w jej skład wchodzą przedstawiciele resortu, służb mundurowych i związkowcy), która opracowała nowy projekt ustawy o zwolnieniach. Co zawiera? Otóż do 90 dni choroby w roku mundurowy dostawałby 100 proc. wynagrodzenia, dopiero za kolejne dni choroby miałby 80 proc. pensji.
Po wprowadzeniu ustawy rządu PO-PSL o zmniejszeniu chorobowego do 80 proc. zaoszczędzone pieniądze idą na nagrody dla tych funkcjonariuszy, którzy zastępują nieobecnych kolegów. Związkowcy przekonują więc, że powrót do starych zasad nie obciąży budżetu.
– Projekt trafił już na ręce ministra. Liczymy, że będzie on już dalej procedowany jako projekt rządowy. Jest szansa, że nowe prawo wejdzie w życie od 2017 r. – mówi Tomasz Krzemieński, wiceprzewodniczący zarządu głównego Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.
Związkowcy przekonują, że zmiany są konieczne, bo obecne przepisy zagrażają bezpieczeństwu obywateli. Robert Osmycki, przewodniczący Krajowej Sekcji Pożarnictwa NSZZ „Solidarność”: – Obniżenie wynagrodzenia do 80 proc. spowodowało, że mundurowi nie biorą chorobowego, aby nie stracić finansowo. Dochodzi do tego, że mamy więcej chorych strażaków w pracy, takich „pociągających nosem”. To, że oni zarażą innych, to pół biedy, ważniejsze, że nie mają pełnej sprawności psychofizycznej, aby brać udział w akcjach. Jeżeli dowódca każe im wykonać zadanie, to może dojść do omdlenia czy zawału. Czy o to nam chodzi? – pyta związkowiec.
Piotra Lewandowskiego z Instytutu Badań Strukturalnych to nie przekonuje. – Podobną logikę można zastosować do pilotów, kierowców albo kolejarzy, ale oni nie są specjalnie traktowani. Jeśli ktoś jest chory i nie nadaje się do pracy, to po prostu powinien być na zwolnieniu.
To nie koniec argumentów związkowców. Ustawa wprowadzona przez rząd PO-PSL co prawda zmniejszyła wynagrodzenie na chorobowym, ale nie w każdym przypadku. Mundurowy nadal dostaje 100 proc. pensji, jeżeli jego choroba ma związek ze służbą.
Związkowcy mówią, że to nieprecyzyjny przepis, który wprowadza więcej zamieszania niż pożytku. Dlaczego? Bo trudno odróżnić, która choroba ma związek ze służbą.
– Jeżeli mamy pożar, to są wysokie temperatury, człowiek się przegrzewa, a później wychodzi w czasie zimy na powietrze i natychmiast choruje. Angina zaczyna się jednak na drugi czy trzeci dzień i przełożony może uznać, że nie ma związku ze służbą. Stwierdza na przykład, że to wina funkcjonariusza, że choruje, bo się nieodpowiednio ubierał, gdy miał wolne – mówi Osmycki……..(…).
Więcej: http://m.wyborcza.biz/biznes/1,106501,20551796,koniec-naglych-ozdrowien-mundurowych-nowy-projekt-ustawy-o.html?disableRedirects=true